Uwielbiam rogale marcińskie.
Pierwszy raz skosztowałam ich parę lat temu, gdy wyjechałam na studia do Poznania.
Od tamtej pory jem je co roku :D
Tym razem postanowiłam ich nie kupować, tylko stworzyć swoją własną, zdrowszą i pyszną wersję :D
Myślę, że mi się udało :D:D
Nie bawiłam się w robienie ciasta półfrancuskiego. Zrobiłam zwykłe, drożdżowe, ale wzbogacone o sporą ilość tłuszczu.
Do masy z białego maku nie dodawałam masła, ani cukru, ani łamanych biszkoptów, tylko ricottę i suszone owoce oraz miód. Dzięki temu uzyskałam odpowiednią konsystencję nadzienia, które w rezultacie wyszło o wiele zdrowsze :)
arbuzowa wersja rogali marcińskich
*ciasto*
- 0,5 kg mąki pełnoziarnistej Lubella 3 zboża
- 1 opakowanie (7 g) suszonych drożdży
- 3 łyżki cukru trzcinowego
- duża szczypta soli
- 3 łyżki masła + 3 łyżki bezzapachowego oleju kokosowego
- 3/4 do 1 szklanki pełnotłustego mleka
- 1 jajko
1. W rondelku rozpuściłam tłuszcz wraz z cukrem. Następnie wlałam do tej mikstury mleko i jajko, dokładnie wymieszałam. Sprawdziłam temperaturę mieszanki palcem (musi być ciepła ale nie parząca).
2. Do miski wsypałam mąkę, sól i drożdże. Wlałam zawartość rondelka, wymieszałam dłonią na gładkie ciasto (2-3 minuty). Odstawiłam na godzinę do wyrośnięcia. W tym czasie przygotowałam farsz.
*makowy farsz*
- 400 g białego maku
- 1,5 szklanki pełnotłustego mleka
- 200 g suszonych daktyli + 100 g suszonych fig
- 3 łyżki miodu
- szczypta soli
- 150 g ricotty
- ok. 150 g migdałów
- 3 łyżki domowego ekstraktu waniliowego
1. Mak wypłukałam, odsączyłam.
2. Wrzuciłam go do garnka, dodałam pokrojone daktyle i figi, miód i sól, zalałam mlekiem i gotowałam około 30 minut (pod przykryciem, na małym ogniu).
3. W stojącym blenderze zmiksowałam migdały na pył. Przesypałam do miski.
4. Do blendera przełożyłam masę makową, bardzo dokładnie zblendowałam, aż powstała gęsta, kremowa masa.
5. Do miski z migdałami dodałam masę makową, ricottę i ekstrakt waniliowy. Dokładnie wymieszałam.
Przygotowanie rogali:
1. Pół ciasta drożdżowego rozwałkowałam na kwadrat, wykroiłam z niego trójkąty. Każdy trójkąt lekko rozciągnęłam, nacięłam ok. pół cm przy podstawie, nałożyłam na całej długości farsz i zawijałam.
2. Drugą połowę ciasta rozwałkowałam na prostokąt, rozsmarowałam na nim resztę nadzienia, zrolowałam i odkrajałam małe, okrągłe bułeczki (szybciej, prościej, etc :D).
3. Wszystkie twory posmarowałam jajkiem wymieszanym z odrobiną mleka. Rogale piekłam 20 min, a bułeczki 30 min, w temperaturze 180 stopni z termoobiegiem.
4. Gdy je upiekłam, pokryłam lukrem zrobionym ze zmielonego ksylitolu i odrobiny mleka. Można posypać orzechami.
Narobiłaś mi smaka tymi rogalikami! Gdybym tylko miała mak w domu, już teraz zabrałabym się za zrobienie podobnych ;)
OdpowiedzUsuńświetna wersja, coś innego i zdrowszego! przyznam, że oryginalnych rogali nigdy nie jadłam, ale równie pysznie wygląda twój pomysł :)
OdpowiedzUsuńchętnie zjadłabym takiego rogala :) chyba za rok takie zrobię.
OdpowiedzUsuńWszyscy mnie kuszą oryginałami czy zdrowszymi wersjami, aja nawet nie wiem jak aki rogal powinien smakować! :<
OdpowiedzUsuńTwoja wersja najbardziej przypadła mi do gustu! ;)
OdpowiedzUsuń