Dzisiaj post zbiorczy ;P
Pogodowe szaleństwo, ja ćwiczę w domu i jeżdżę na rowerze naprzemiennie, wczoraj pierwszy raz biegałam!!
Chyba cierpię na bezsenność, bo wczoraj od godziny 3 coś nad ranem już się budziłam. O 6 stwierdziłam, że dość tego, ogarnęłam się i poszłam biegać, w ulewie :P
Póki co interwałowo, żeby popracować nad wydolnością i ogólnie się wprawić w wysiłku tego typu.
Aleale małymi kroczkami do przodu, niedługo będę pewnie biegać normalnie, jak mi się organizm przystosuje :D
Bo skakankę kupiłam ostatnio, ale 2 dni się nią nacieszyłam i leży w kącie, to nie dla mnie..
No, w każdym bądź razie, 2 śniadania ostatnich dni:
owsianko-otrębianka gotowana z cynamonem na wodzie (pod spodem), na niej serek homo Bakomy 0% wymieszany z porządną garścią malin i łyżeczką syropu z agawy, nektarynka, garść jagód, podwójne americano sojowo-krowie 0,5% ;P
a to jest chyba moja ulubiona opcja ostatniego czasu, dzisiaj też to jadłam :D
orkiszanko-otrębianka (2 łyżki płatków orkiszowych z żurawiną + 2 łyżki otrębów pszennych) xD na wodzie z dużą ilością cynamonu, kardamonu, kurkumą i sporą ilością pieprzu cayenne (mniam!), na wierzchu serek homo 0% Bakomy wymieszany z 2 małymi startymi jabłkami (200g) i łyżeczką syropu z agawy, duża garść borówek amerykańskich, podwójne americano sojowo-krowie 0,5 %
Nie umiem nic innego jeść na śniadanie, przykro mi..
Nawet przymierzałam się do naleśnikowej soboty, ale no, nie dałam rady :P
No i kolacje też Wam pokażę ;D
Parowana fasolka szparagowa i brzydko wyglądająca zupa-krem z kalarepki, którą dostałam za darmo od pani w warzywniaku, bo nie nadawała się do jedzenia na surowo już, ale na taką zupę była w sam raz ;D
Składniki:
- 3 spore kalarepy
- 3-4 marchewki
- 3-4 pomidory
- kilka ząbków czosnku
- sos sojowy, pieprz cayenne, świeże zioła: tymianek, oregano, lubczyk, trochę curry, łyżeczka musztardy
Wszystko trzeba pokroić na mniejsze kawałki (nieważne jakiej wielkości, i tak zupa będzie miksowana:P), gotować aż kalarepa i marchew trochę zmiękną (mi się nie chciało za długo czekać więc były dość chrupiące ale i tak się zmiksowały;P). No i wszystko potraktować blenderem i już.
Idealnie do tego pasuje jogurt naturalny (albo sojowy, migdałowy, whatever ;P), ale nie wlewałam go do garnka z zupą żeby się nie zważył, tylko sobie dodawałam bezpośrednio do miseczki. Pycha!
A tutaj wrapy z sałaty :D A w środku przepyszny chudy twaróg (100 g) jakiejś małej rodzinnej firmy której nazwy nie pamiętam, wymieszany z pomidorem i dużą ilością pieprzu. A obok herbata żurawinowa z granatem :)
No, miłego ! ;*