21 grudnia 2011

arbuzowe pierniczki świąteczne. !!!

Cześć:)
Wczoraj piekłam pierniczki..wyszło mi ich koło 330.
Jakieś 3 godziny pracy plus dzisiaj godzina dekorowania. Oczywiście warto było, muszę przyznać że są to najlepsze pierniczki mojego życia <serio>

Przepis hmm.. Wszystko było robione mocno na oko, trochę dosypywane a trochę zabierane.

Robienie ciacha na moje pierniczki przebiegało w sumie w III etapach:

I. Podgrzałam w rondelku 200 g masła, 2 szklanki słodkości (mieszanka miodów: wielokwiatowego, mniszkowego i rzepakowego z ciemną melasą buraczaną), przyprawy (no i tu się zaczyna temat mniej-więcej.. jakieś 2 łyżki Podlaskiej Przyprawy do piernika, 2-3 łyżki cynamonu, 2 łyżeczki gałki muszkatołowej, 1,5 łyżeczki kardamonu, 5-6 utartych w moździerzu na pył goździków).
Następnie, gdy zawartość rondelka się zagotowała a aromaty się połączyły, odstawiłam rondel aby trochę przestygł (żeby masa była ciepła, a nie wrząca).

II. Połączyłam masę miodowo-maślaną z 3 szklankami mąki (1 szklanka razowej orkiszowej, 1 szklanka razowej pszennej i 1 szklanka razowej żytniej), 1 jajkiem, 1 łyżeczką sody i szczyptą soli.
Odstawiłam na około godzinę.

III. Ciasto, mimo wyleżakowania, było dość luźne, więc wgniotłam w nie dodatkową ilość mąki. Następnie urywałam po kawałku, rozwałkowywałam, podsypywałam znowu mąką, bo było ciągle zbyt rzadkie.. no a potem wycinałam różne kształty.
Generalnie myślę że dodałam jeszcze ok. 2 szklanki mąki żytniej razowej.

Piekłam każdą partię dokładnie 9 minut w 180 stopniach z termoobiegiem (bo ciasto rozwałkowywałam dość cienko).

Trzeba pilnować, żeby pierniczki się nie przyrumieniły zbyt mocno, bo będą gorzkawe. Bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika są bardzo miękkie, ale po lekkim ostygnięciu mocno twardnieją.
Ale wiecie co? Chyba dzięki temu że użyłam tylko mąki razowej, nie są twarde jak kamień. Są po prostu bardzo chrupiące, co mnie niezmiernie cieszy, bo z tego wynika że można je naprawdę upiec na ostatnią chwilę :)))

Pierniczki dekorowałam w różny sposób:
-> sklejałam je lukrem ukręconym z cukru pudru (zrobionego z brązowego cukru) i ubitego białka jaja (piernikowe choinki)
-> dekorowałam lukrem ukręconym z powyższego cukru pudru i wrzątku oraz soku z cytryny, a następnie na lukier kładłam kawałek orzecha włoskiego (smaki luru, orzecha włoskiego i piernika mega dobrze się uzupełniają, jest to dla mnie najgenialniejsze połączenie smakowe tych świąt:D)
-> przyozdabiałam czekoladą (rozpuszczoną w kąpieli wodnej) za pomocą pseudo-rękawa cukierniczego zrobionego ze zrolowanego papieru do pieczenia. Na wierzch kładłam następnie płatki migdałów i suszoną żurawinę.
-> ciasteczka o tym samym kształcie sklejałam za pomocą powideł śliwkowych.
-> powidła śliwkowe nakładałam również na surowe ciasto (dokładnie na środek kwadratu wyciętego z surowego ciasta), które zlepiałam jak pieroga - powstały bardzo smaczne i mięciutkie ciastka z nadzieniem śliwkowym:)
-> skarmelizowałam również trochę brązowego cukru, a następnie dorzuciłam płatki migdałów. Taką mieszankę kładłam na gorąco na upieczone pierniczki.








Opcji jest mnóstwo, mam nadzieję że moje pomysły się komuś przydały.
Niebawem wrzucę więcej świątecznych przepisów,
pozdrawiam Was wszystkich :*

1 komentarz:

  1. wow, pracowita z Ciebie dziewczyna! :) Dzięki za dołączenie do mojej akcji, czekam na kolejne przepisy!

    OdpowiedzUsuń

Wybacz za weryfikację obrazkową, ale blogger to siedlisko spamu. :)

Wszystkie zdjęcia i przepisy są mojego autorstwa i nie zgadzam się na ich kopiowanie (no chyba, że mnie o tym poinformujesz;).