obiad, dziś późno bo dopiero koło 18.
nie lubię gdy coś przestawi moje pory posiłków, potem zawsze wychodzę z końcem dnia ujemnie jeżeli chodzi o bilans energetyczny i się przejmuję, czy aby na pewno nie przegięłam..
Ćwiczyłam, 20minutówkę z Mel B (uwielbiam te ćwiczenia, codziennie je męczę i mi się nie nudzą :P), a po nich zrobiłam się strasznie głodna. Musiałam więc zrobić coś bardzo szybkiego :D
Zaczęłam od 3 cukini.
Pokroiłam je w krążki grubości ok. 0,5 cm (takie smakują mi najbardziej, a oczywiście w międzyczasie część tych krążków zniknęła magicznym trafem w mojej buzi xD), wrzuciłam do miski, zalałam sosem sojowym (2-3 łyżki), posypałam pieprzem cayenne, oraz jakąś mieszanką ziół znalezioną w szafce ;p, ułożyłam równą warstwą na blasze do pieczenia wyłożonej papierem. Odstawiłam na bok, na czas przygotowywania pieczareczek :D
pieczone pieczarki nadziewane tofu
- 6 dużych pieczarek (takich o średnicy łapy)
- 1 kostka wędzonego tofu (Polsoja, 160 g)
- sos sojowy, kopiasta łyżeczka musztardy, pół łyżeczki świeżego, posiekanego rozmarynu, duuuużo czarnego pieprzu (uwielbiam to połączenie pieprzu z pieczarkami *_*)
Pieczary umyłam, wyjęłam z nich nóżki.
Wrzuciłam do miski, natarłam sosem sojowym.
Ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, przygotowałam nadzienie.
Składało się ono z drobniutko posiekanych nóżek pieczarek, rozdrobnionego dłońmi tofu, oraz z przypraw.
Wypchałam pieczarki, od serca.
Wstawiłam je razem z cukinią, piekłam ok 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200*C, bez termoobiegu, grzanie góra-dół.
Gdy się piekło, zrobiłam zwykłą surówkę z kapusty, nie ma nad czym się raczej rozwodzić :P
Uwierzcie mi, że ten obiad naprawdę był mega,mega pyszny :D
Wczoraj przeżywałam swój drugi bieg, było niesamowicie:D
Na początku ciężko, mimo że biegam interwałowo.
Jednak musiałam zwiększyć minuty poświęcone na bieg, bo gdy mój organizm się rozgrzał, chciał więcej, minuty marszu wydawały się dłużyć. Może to nie jakiś rekord, bo łącznie biegłam 16 minut, a marszu miałam 14, no ale czułam się rewelacyjnie ;D
Jutro rano znowu mnie czeka bieg, ciekawe, ciekawe jak to będzie :P
Już nie mogę się doczekać hehe ;D
aaaa i dzisiaj oficjalnie stałam się okularnicą xD ale są śliczne, duże, granatowo-miętowe, pokochałam je nad życie!
zresztą, i tak są tylko do czytania :P
Uwielbiam takie obiady... Ale dotychczas zamiast tofu jadłam ser żółty :)
OdpowiedzUsuńto ja bardzo polecam wędzone tofu, jego smak się genialnie komponuje ze smakiem pieczarki! no i jest zdrowsze niż żółty ser ;P
Usuńcukinia! ostatnio jestem cukiniowa maniaczka! :D
OdpowiedzUsuńWażne, żeby nie rzucać się na głęboką wodę z bieganiem tylko spokojnie się do niego przyzwyczajać :). A przepis chyba niedługo wykorzystam ;>.
OdpowiedzUsuń+ zostałaś otagowana: http://misiakowe-pole.blogspot.com/2012/08/49.html ;).
UsuńMmmmm, pysznie wygląda! Ja prawie wogóle tofu nie zajadam, ale bardzo mnie zachęciłaś tymi pieczarkami :D
OdpowiedzUsuńpyszne dania ;d tofu nigdy nie próbowałam ...
OdpowiedzUsuńćwiczyłam ostatnio pierwszy raz z Mel B., ćwiczenia wydawały mi się lajtowe, ale dały wycisk, super ! bieganie polubisz po pewnym czasie na pewno :)
OdpowiedzUsuńpokaż okularkiii
ale ja nie pisalam ze nie lubie biegac, po prostu poki co robie to interwalowo zeby przyzwyczaic serce do tego typu obciazenia, ale uwielbiam to :D dzisiaj tez bylam, godzinke temu, rewelacja :D:D
Usuńfaktycznie, cwiczenia z Mel B wydaja sie lajtowe, ale cale cialo po nich jest przyjemnie napiete a pot splywa dosc mocno :p a okulary, nooo zastanowie sie :p
to już wiem jak wykorzystać tofu, które mi zostało po ostatnich eksperymentach :) bardzo apetyczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńTe pieczarki *.* mam tofu, chyba zrobie :)
OdpowiedzUsuńCzasami nie mam pomysłu na tofu, a chętnie bym coś zrobiła.
OdpowiedzUsuńTakie pieczarki mogą być strzałem w dziesiątkę. :)
muszę zajrzeć na ćwiczenia z Mel B. ja się czesto nudzę jakimiś abs'ami lub weiderem muszę coś innego znaleźć ;)
OdpowiedzUsuńa obiadek wygląda pysznie! Uwielbiam nadziewane pieczarki!
Wygląda pysznie <3
OdpowiedzUsuńChciałabym wiedzieć jak zrobiłaś surówkę z kapusty (pytam, bo ja nigdy nie robiłam ;P). Wszystko u Ciebie wygląda baaaaaaardzo apetycznie. Pozdrawiam, Agnieszka :)
OdpowiedzUsuńNa szatkownicy w robocie kuchennym rozdrobniłam kapuchę, potem zmieniłam ostrza na takie jak w tarce (grube oczka) i utarłam marchewkę, cebulę, ogórka kiszonego i jabłko.
UsuńW misce wymieszałam olej lniany z żywym octem jabłkowym (czyli takim prawdziwym, ekologicznym, mętnym i pachnącym jabłkowo:P), szczyptą soli morskiej i z Podlaską przyprawą dla Wegetarian (ma ona świetny, pasujący do kapusty smak, ale można użyć ulubionych ziół), wrzuciłam tam warzywa, wymieszałam, chyba jeszcze posypałam koperkiem.
No i ubiłam tą surówkę w misce, przykryłam mniejszym talerzykiem i położyłam na to megaciężki moździerz. Zostawiłam na godzinkę, w temperaturze pokojowej.
W ten sposób powstała tak zwana 'krótka kiszonka' (dużo płynu się wydostaje z warzyw, ale ja go nie wylewam) dzięki temu kapusta łagodniej przechodzi przez układ pokarmowy, smakuje to przepysznie bo składniki się przegryzły, no i przyswajalność składników mineralnych jest też większa.
Można posypać jeszcze pestkami słonecznika i dyni, bardzo lubię ten wariant :D
Polecam!
Bardzo Ci dziękuję za szczegółowy opis wykonania ! Marzę o tym, żeby ktoś pichcił mi takie pyszności ;)
Usuńnie ma sprawy, do usług :D
Usuńmogę Ci ugotować, nie widzę problemu ;D
Chwalmy Pana za takie przepisy! Mam akurat polsojowe tofu w domu i bakłażany, więc trochę zmodyfikuję Twój przepis. Chyba można też faszerować w ten sposób patisony i pomidory?
OdpowiedzUsuńooo,pyszności :d
Usuńoczywiście, że można - tofu jest na tyle uniwersalne, że świetnie komponuje się ze wszystkim, zarówno na słodko jak i słono, pozostaje tylko kwestia odpowiedniego doprawienia :)